piątek, 25 kwietnia 2014

Księga Rodzicielstwa Bliskości (William i Martha Sears)

William Sears, Martha Sears
Księga Rodzicielstwa Bliskości. Przewodnik po opiece i pielęgnacji dziecka od chwili narodzin
przeł. M. Szewczyk, G. Chamielec
Warszawa: mamania, 2013

Fragmenty książki można znaleźć tutaj:
dziecisawazne.pl/mity-na-temat-rodzicielstwa-bliskosci-cz-1/
dziecisawazne.pl/mity-na-temat-rodzicielstwa-bliskosci-cz-2/




Rodzicielstwo bliskości wyrosło z doświadczenia amerykańskiego małżeństwa Marthy i Williama Searsów. William jest lekarzem pediatrą, ale na odkrycie sposobów budowania więzi z dzieckiem pozwoliły mu nie tyle medyczne studia, co własne dzieci. A trzeba przyznać, że rodzicielskie doświadczenie Searsów jest imponujące. Mają ósemkę potomstwa - w tym syna z zespołem Downa i córkę, która została adoptowana. Czwarte dziecko nauczyło ich, że istnieją niemowlęta, które nie zasypiają same w łóżeczku, nie jedzą o regularnych porach i akceptują jedynie bycie na rękach albo przy piersi mamy. Paradoksalnie - te "trudne" dzieci uświadamiają, jakie są prawdziwe potrzeby wszystkich niemowląt.

Martha i William Searsowie


Searsowie proponują siedem filarów, które pozwolą zbudować trwałą i dobrą więź z dzieckiem.

  1. Bliskość od porodu.
    Dobry początek budowania więzi to naturalny poród, wczesny kontakt skóra do skóry połączony z karmieniem piersią, rooming-in. Szczególna bliskość powinna trwać także po wyjściu mamy z maleństwem ze szpitala do domu: "z biologicznego punktu widzenia, właściwym początkiem dla obojga jest nieustanne przebywanie razem przez pierwsze sześć tygodni po porodzie". (s. 13)
  2. Karmienie piersią.
    "Udane karmienie wymaga, by matka odpowiadała na sygnały wysyłane przez dziecko, co jest pierwszym krokiem na drodze do poznania go i do budowania opartej na zaufaniu relacji. Hormony macierzyństwa, prolaktyna i oksytocyna, dają słuchającej intuicji matce pozytywne wzmocnienie, pomagają bowiem czuć się spokojniejszą i bardziej zrelaksowaną w kontaktach z dzieckiem." (s. 13)
  3. Noszenie dziecka.
    Noszenie w chuście uspokaja dzieci i uczy je w bezpieczny sposób o otaczającym świecie. Przede wszystkim jednak jest praktycznym sposobem na trzymaniu niemowlaka w najwłaściwszym dla niego miejscu, czyli w ramionach rodzica.
  4. Reagowanie na płacz.Płacz jest narzędziem komunikacji, a nie manipulacji. Służy zwróceniu uwagi, że coś się dzieje. Zatem właściwą reakcją jest znalezienie jego przyczyny, a nie zostawienie dziecka, żeby się wypłakało.
  5. Spanie przy dziecku.Dziecko ma potrzebę bliskości nie tylko w dzień, ale i w nocy. Najwygodniejszym sposobem zaspokojenia jej stało się dla wielu rodziców zaproszenie dziecka do łóżka.

  6. Unikanie trenerów dzieci.Kto nie zna porad typu: "10 sposobów, aby twoje dziecko przespało noc"? Searsowie mają świadomość, że dla wielu ludzi RB (rodzicielstwo bliskości) jest tak inne od tego, co znają z doświadczenia, że zupełnie nieakceptowalne. Dlatego lepiej nie słuchać złotych rad, ale zaufać biologii, własnej wrażliwości i zdrowemu rozsądkowi.

  7. Równowaga i granice.RB nie jest dla heroicznych męczenników. Żeby zadbać o dziecko, trzeba najpierw zadbać o siebie. Jaka jest rada na ciężkie chwile? "Jeśli czegoś nie cierpisz, zmień to" (s. 130).


Okiem mamy 1:

W języku polskim wreszcie ukazała się jedna z najważniejszych książek dla rodziców - biblia nurtu attachment parenting. Lektura obowiązkowa dla wszystkich zainteresowanych budowaniem relacji z dzieckiem od urodzenia.

Zaczęłam od tych pochwalnych tonów, bo właściwie chcę napisać, że książka mnie rozczarowała. Spodziewałam się po niej czegoś więcej. Dostałam do ręki kolejny podręcznik opieki nad niemowlęciem - oparty o pewne zasady, które wydają się sensowne i które sama stosuję. Wydają się jednak one równie arbitralne co reguły karnego jeżyka czy kontrolowanego wypłakiwania. Zraziło mnie mnóstwo ramek z nagłówkami: "nauka dowodzi", "wskazówka rodzicielstwa bliskości" czy "rada rodzicielstwa bliskości". Zachwyt nad teorią sympatycznej pary Searsów uniemożliwiły mi:
  • techniczne podejście - rozłożenie każdego problemu na łopatki za pomocą jedenastu punktów albo piętnastu wskazówek,
  • amerykański entuzjazm, dowodzący, że dzieci wychowane w nurcie RB są mądrzejsze, zdrowsze i szczęśliwsze,
  • dominujący gramatyczny tryb rozkazujący ("poproś o pomoc", "jedz często", "unikaj izolacji" itp.).
Brrr... Nie lubię poradników.

Okiem mamy 2:

Kiedy zaczęłam pisać ten post, od doświadczenia bycia mamą noworodka dzieliło mnie dwa i pół roku. W międzyczasie (tak, tak, trudno czasami się zmobilizować do regularnego pisania bloga) urodziła się moja córeczka i nagle książka Searsów zaczęła mi się szalenie podobać. Naoczny dowód na to, jak macierzyństwo zmienia perspektywę.

Trudno mi dzisiaj wyobrazić sobie relację z moimi dziećmi inną niż proponuje RB. Z jednej strony jest to rodzicielstwo skupione na dziecku - pozwalające odkrywać ogromne bogactwo tej małej osóbki, poznawać jej potrzeby, rytm dnia, rozwój organizmu. Z drugiej strony - RB daje mi dużą wolność: chodzę z córką na wykłady, zabieram ją na chór, razem gotujemy, pieczemy, tłumaczymy teksty, piszemy bloga itp. Nie mówiąc już o ogromnej wygodzie dla młodej mamy dwóch maluchów, która się wysypia, bawi ze starszakiem i zabiera dzieci na wycieczki.