sobota, 25 maja 2013

Karmienie piersią. Perspektywy biokulturowe (Breastfeeding: Biocultural Perspectives), cz. 3




Patricia Stuart-Macadam, Katherine A. Dettwyler (eds.)
Breastfeeding. Biocultural Perspectives
Piscataway: Aldine Transaction, 1995


Po co kobietom piersi?
Na podstawie: Katherine A. Dettwyler, Beauty and the Breast: The Cultural Context of Breastfeeding in the United States, s. 167-215.
 
W większości kultur na świecie (177 ze 190 przebadanych) kobiece piersi nie budzą erotycznych skojarzeń. Jednak w naszej zachodniej cywilizacji erotyczna funkcja biustu jest wykorzystywana na co drugim billboardzie. Ma również zasadniczy wpływ na przemysł chirurgii plastycznej. Czy jednak operacyjne powiększenie piersi nie jest formą okaleczenia? Katherine Dettwyler porównuje je do chińskiego zwyczaju krępowania dziewczynkom nóżek

cecha
chiny
stany zjednoczone
Część ciała
Stopa
Piersi
Normalna funkcja biologiczna
Chodzenie
Karmienie
Funkcja zdefiniowana kulturowo
Stymulacja seksualna
Stymulacja seksualna
Modyfikacja kulturowa
Krępowanie stóp
Operacyjne powiększanie piersi
Wpływ na normalną funkcję
Często całkowicie osłabiona
Często całkowicie osłabiona
Inspirator
Zwykle kobiety, dla swoich córek
Zwykle kobiety, dla samych siebie
Wpływ na zdrowie
Blizny, infekcje, ból
Blizny, infekcje, ból, być może choroby autoimmunologiczne


Fragment artykułu Katherine Dettwyler:
„Zdaję sobie sprawę, że to, do czego nawołuję, to nic innego jak rewolucja kulturowa. […] Możemy przywrócić naszym piersiom właściwe znaczenie, czyli bycie najważniejszym miejscem kontaktu między matką a nowonarodzonym dzieckiem. Możemy zrobić tak dużo jak to tylko możliwe, aby ułatwić wszystkim kobietom karmienie piersią i zapewnić im wszystkie potrzebne informacje o żywieniu niemowląt.
  • Żadne dziecko nie powinno być zmuszone do butelki, tylko dlatego że jego mama myślała, że jest to „tak samo dobre”.
  • Żadne dziecko nie powinno być zmuszone do butelki, tylko dlatego że jego mama myślała, że „nie ma wystarczająco dużo pokarmu”.
  • Żadne dziecko nie powinno być zmuszone do butelki, tylko dlatego że jego mama myślała, że karmienie jest bolesne albo że może się odbywać tylko w domu.
  • Żadne dziecko nie powinno być zmuszone do butelki, tylko dlatego że jego mama nie miała wystarczająco długiego urlopu macierzyńskiego i/lub nie mogła znaleźć opieki dla dziecka w pobliżu jej pracy.
  • Żadne dziecko nie powinno być zmuszone do butelki, tylko dlatego że jego ojciec chciał mieć piersi mamy tylko dla siebie.”

Ścieżka do społeczeństwa przyjaznego karmieniu piersią otwiera się przed nami. Musimy tylko uczynić pierwszy krok.

poniedziałek, 20 maja 2013

Karmienie piersią. Perspektywy biokulturowe (Breastfeeding: Biocultural Perspectives), cz. 2


Patricia Stuart-Macadam, Katherine A. Dettwyler (eds.)
Breastfeeding. Biocultural Perspectives
Piscataway: Aldine Transaction, 1995



Jak kiedyś karmiono niemowlęta piersią?
Na podstawie: Valerie Filder, The Culture and Biology of Breastfeeding: A Historical Review of Western Europe, s. 101-126.

Przed okresem neolitycznym i udomowieniem bydła nie było wyboru. Albo dziecko było karmione piersią, albo umierało. Ewentualnie mogło być karmione przez inną kobietę niż własna matka. Wzmianki o mamkach pojawiają się już w starożytnym Egipcie i Mezopotamii. W średniowiecznej i nowożytnej Europie mamka stała się niezbędna w bogatych rodzinach, co niektórzy tłumaczą presją na szlachetnie urodzone kobiety, by rodziły jak najwięcej potomków (a laktacja, jak wiadomo, wydłuża przerwy między dziećmi).

http://www.meltingpotinternational.com/features3_archive1.html
Karmienie piersią w wyższych sferach powróciło do łask w drugiej połowie osiemnastego wieku wraz z oświeceniowymi postulatami powrotu do natury. Niejaki H. Newcom bronił przekornie kobiet karmiących piersią: „dama, która chce zniżyć się do karmienia, nawet własnego dziecka, staje się niemodna i nieelegancka, jak gentleman, który nie chce pić, przysięgać i przeklinać”.


A jak nie karmiono piersią?
Na podstawie: Valerie Filder, The Culture and Biology of Breastfeeding: A Historical Review of Western Europe, s. 101-126.

W starożytności karmiono niemowlęta krowim lub kozim mlekiem, które podawano w rożkach do ssania, bańkach, garnuszkach ze smoczkami z kawałka szmatki, butelkach i łyżkach. W grobach niemowlęcych z ok. 4000 lat p.n.e. znaleziono naczynia do karmienia, niektóre z pozostałościami mleka.

Butelki do karmienia niemowląt. Starożytna Grecja.
Muzeum Archeologiczne we Wrawronie (Grecja).
http://athenswalker.blogspot.com/2012/08/day-trip-from-athens-to-vravrona.html
Sztuczne karmienie zastępowało karmienie piersią albo z powodu mody, albo konieczności. W dobie rewolucji przemysłowej kobiety poszły do pracy w fabryce, a niemowlęta zostawiły z matkami, babciami czy starszymi córkami. O urlopach macierzyńskich nikomu się nie śniło, matki wracały do pracy kilka dni po porodzie. W uprzemysłowionych miastach śmiertelność niemowląt drastycznie wzrosła. Na wzrost karmienia piersią nieoczekiwany wpływ miał tzw. Manchester Cotton Famine (1861-1865), kiedy z powodu braku bawełny spowodowanego wojną secesyjną fabryki ograniczyły produkcję. Zwalniano przede wszystkim kobiety, które zostały zmuszone zostać w domu i wreszcie miały możliwość karmienia swoich dzieci. Wówczas mimo trudnej sytuacji ekonomicznej śmiertelność niemowląt gwałtownie spadła.


Czym karmiono noworodki?
Na podstawie: Valerie Filder, The Culture and Biology of Breastfeeding: A Historical Review of Western Europe, s. 101-126.

W niektórych kulturach istniało przekonanie, że siara szkodzi dzieciom. Dlatego podawano noworodkom rytualną mieszankę albo mleko innej kobiety. W starożytnych Indiach przygotowywano dla nowonarodzonego dziecka mieszankę miodu, klarowanego masła, soku z liści Brahmi i Anata oraz złotego piasku. Soranus z Efezu (I w. n.e.) polecał jako pierwszy pokarm przegotowany miód lub miód z kozim mlekiem.

Przy takim postępowaniu świeżo upieczone matki musiały się sporo natrudzić, żeby utrzymać laktację. Niektóre pozwalały nawet ssać swoje piersi zwierzętom.

czwartek, 9 maja 2013

Karmienie piersią. Perspektywy biokulturowe (Breastfeeding: Biocultural Perspectives), cz. 1


Patricia Stuart-Macadam, Katherine A. Dettwyler (eds.)
Breastfeeding. Biocultural Perspectives
Piscataway: Aldine Transaction, 1995


Czy karmienie piersią ma jakieś znaczenie dla społeczeństwa? Czy też jest to sprawa jedynie prywatna? Uważa się ją za naturalną, modną, ekologiczną, prozdrowotną, intymną, wstydliwą, obsceniczną. Chyba najrzadziej jako neutralną. O tym, jakie korzyści przynosi karmienie matce i niemowlęciu, jak wpływa na wskaźniki epidemiologiczne i jaki jest społeczny odbiór kobiecych piersi, piszą autorzy artykułów zebranych przez dwie antropolożki Patricię Stuart-Macadam i Katherine A. Dettwyler w książce Karmienie piersią. Perspektywy biokulturowe (Breastfeeding: Biocultural Perspectives). Autorami tekstów są, oprócz antropologów, historycy, lekarze, a nawet jeden zoolog, stąd wielość perspektyw i tematów, takich jak: wpływ środowiska na decyzje dotyczące żywienia niemowląt czy związek laktacji z rakiem piersi, zespołem nagłej śmierci niemowląt lub niepłodnością poporodową.

Karmienie piersią. Perspektywy biokulturowe jest warte polecenia wszystkim dociekliwym, którym nie wystarczają przypadkowe porady na forach internetowych. Znajdują się tutaj obszerne bibliografie i omówienia badań naukowych z ostatniego półwiecza. Książka ma charakter akademicki, dlatego prezentowane tezy zostały poparte listą potwierdzających je publikacji. Towarzyszy temu nie najłatwiejszy język, z pewnością nieprzypominający tego używanego w popularnych podręcznikach dla rodziców.

Karmienie piersią. Perspektywy biokulturowe wyszło w 1995 roku i odzwierciedla ówczesny stan wiedzy. Trzeba zatem pamiętać, że w ciągu 18 lat sporo się zmieniło.


Na jak długie karmienie zaprogramowała nas natura?
Na podstawie: Katherine A. Dettwyler, The Hominid Blueprint for the Natural Age of Weaning in Modern Human Populations, s. 39-74.
 
http://www.ilithyiainspired.com/2012/05/breastfeeding-4-year-old.html

Kiedy dziecko jest gotowe, żeby je odstawić od piersi? Prawdopodobnie lepiej je samo o to zapytać, posłuchajmy jednak, co i antropologowie mają do powiedzenia.

Badania ssaków naczelnych (oprócz ludzi) wskazują na wiek między 2,5 a 7 rokiem życia. W kulturach tradycyjnych karmi się dziecko najczęściej od 2 do 4 lat. W Stanach Zjednoczonych znacznie poniżej jednego roku. Zanotowany przez badaczy przypadek najdłuższego karmienia piersią dotyczył dziecka, które miało 15 lat.


Na jakiej podstawie określa się wiek, w którym dzieci powinny być odstawione?
Na podstawie: Katherine A. Dettwyler, The Hominid Blueprint for the Natural Age of Weaning in Modern Human Populations, s. 39-74.

http://doublethink.us.com/paala/tag/facebook-nurse-in/

Niektórzy mówią, że takim momentem jest potrojenie przez dziecko masy urodzeniowej (około roku) albo 9. miesiąc życia (tyle, ile trwa ciąża). Te wskazania nie są jednak poparte przekonującymi argumentami. Antropolodzy proponują zasadę czterokrotnego zwiększenia masy urodzeniowej albo sześciokrotność okresu ciąży. Inne wskaźniki określają wiek odstawienia na osiągnięcie jednej trzeciej masy dorosłego człowieka albo wyrżnięcie się pierwszego stałego zęba trzonowego.

środa, 1 maja 2013

Dziecko z bliska. Zbuduj szczęśliwą relację



Agnieszka Stein

Dziecko z bliska. Zbuduj szczęśliwą relację
Warszawa: mamania, 2012


Termin „rodzicielstwo bliskości” robi zawrotną karierę. Zazwyczaj kojarzy się je z kilkoma wskazaniami dotyczącymi opieki nad niemowlęciem i małym dzieckiem:
  • karmieniem piersią na żądanie,
  • spaniem z dzieckiem w jednym łóżku,
  • niezostawianiem dziecka do „wypłakania się”,
  • częstym noszeniem dziecka.
To wszystko można znaleźć w książce Agnieszki Stein, ale nie w formie garści rzuconych rodzicom porad. Autorka psychologicznie je motywuje i umieszcza w kontekście relacji miedzy dzieckiem a rodzicem.

Agnieszka Stein opisuje rodzicielstwo jako wielką przygodę, w której zadaniem rodzica jest zbudować dobrą relację ze swoim dzieckiem, pomóc mu oswoić emocje i wspierać w rozwoju. Mogłoby się wydawać, że to wszystko znajdziemy też w setkach innych psychologicznych poradników dla rodziców. Wystarczy jednak otworzyć książkę, żeby dowiedzieć się, że kary (i nagrody) są niepotrzebne i wręcz szkodliwe (przeczytać coś takiego w kontekście tej całej dyskusji o wyższości karnego jeżyka nad zakazem telewizji!), powtarzanie nie, nie rusz, nie wolno, uważaj to ograniczanie samodzielnych wyborów dziecka, a stosowane powszechnie strategie wychowawcze to zatruwanie dzieciom życia, z którego większość rodziców z ulgą by zrezygnowała.

Dziecko z bliska zawiera wiele mądrych i inspirujących uwag o relacji rodzic-dziecko. Wybrałam jedynie kilka z nich:

  • Małe dziecko ma potrzebę autonomii i bardzo mało okazji do jej zaspokajania. Warto więc pozwolić mu decydować o sobie (np. w wyborze jedzenia, ubrania).
  • Należy uszanować własne granice dziecka, zanim zacznie się jakieś mu stawiać.
  • Naturalnym środowiskiem dla dziecka i rodziców jest struktura podobna do struktury plemienia. Warto zatem stworzyć grono znajomych (dorosłych i dzieci), z którymi można utrzymywać regularne kontakty.
  • Dziecko rodzi się bez umiejętności radzenia sobie ze swoimi emocjami i musi nabyć tę umiejętność w trakcie rozwoju, co czasem przypomina uczenie się kierowania słoniem.
  • Można wspierać naturalny rozwój dziecka przez pozwolenie mu na zabawę jedzeniem, wodą, śmieciami, brudzenie się, nicnierobienie. Można wspólnie z nim tańczyć, śpiewać, bałaganić, sprzątać, wariować, gotować, zamieniać się rolami, przebierać się…
  • Czasem dzieci doprowadzają rodziców do szału. Ale rodzice dzieci też.
  • Nie trzeba być idealnym rodzicem. Najlepszy rodzic jest „jedynie” wystarczająco dobry.

Jak przyznaje sama autorka, każda koncepcja wychowania jest oparta na jakimś założeniu filozoficznym:
„Na styl, w jakim człowiek buduje swoje relacje, także z dziećmi, duży wpływ ma jego życiowa filozofia. To, w co wierzy, jak rozumie otaczający go świat. […] Kiedy dorośli już ludzie stykają się z rozmaitymi poradami na temat wychowania, najczęściej wybierają z nich takie, które potwierdzają ich obraz rzeczywistości i świata.” (s. 38)
Światopoglądowe założenia Dziecka z bliska każą przyjąć, że świat jest przyjazny i bezpieczny, a ludzie dobrzy („ja jestem ok, ty jesteś ok” s. 41). Dzieci rodzą się dobre i zdolne do rozwoju, miłości, przyjaźni, a jeżeli coś po drodze się psuje, jest to wina rodziców, którzy nieświadomie przekazali im zafałszowany obraz świata. Wychowanie dzieci sprowadza się zatem do wspierania ich w naturalnym rozwoju i ograniczenia własnej ingerencji do zapewnienia im bezpieczeństwa.

Wynika z tych założeń, że:
  1. natura jest dobra sama w sobie i nie należy w nią ingerować (jakaś współczesna odmiana pelagianizmu),
  2. zło jest wynikiem błędu poznawczego (intelektualizm etyczny).
Pierwsza teza jest trudna do zweryfikowania. Trzeba by zapytać antropologów, czy ludy pierwotne żyjące w bliskości z naturą rzeczywiście realizują wizję raju utraconego, czy też nie są im obce zwykłe ludzkie wady, jak kłamstwo, nienawiść, zdrada itp. Z drugiej strony, dużej odwagi wymaga zakwestionowanie wartości rozwoju cywilizacji i głoszenie wyższości epoki kamienia łupanego.

Dyskutując z drugą tezą, przytacza się zazwyczaj zdanie Owidiusza: „widzę i pochwalam lepsze, podążam za gorszym”. Każdy, kto będąc na diecie, przeliczył kalorie w czekoladzie, a mimo to ją zjadł, wie, że nie wystarczy rozpoznać coś jako złe, żeby tego uniknąć.

Jedna z najbardziej kontrowersyjnych tez książki Dziecko z bliska dotyczy właśnie rezygnacji z wpajania rozróżnienia dobra i zła.
„Najprostszy sposób budowania dobrych relacji jest oparty nie o pojęcia dobra i zła, które są dość abstrakcyjne i przerażające jak się ma kilka lat, tylko o troskę o potrzeby wszystkich uczestników relacji. Dbałość o osobistą przestrzeń każdego członka rodziny.” (s. 114)
Trochę dziwi, dlaczego psycholog, która tak mądrze pisze o pojęciach autonomii, bliskości, granic w doświadczeniu małego dziecka, uważa, że właśnie pojęcie dobra jest dla niego abstrakcyjne. Stawianie dobrych relacji na miejscu pojęć dobra i zła to relatywizacja moralności i wprowadzenie subiektywnego kryterium: dobre/złe jest to, co mnie (uczestnikowi relacji) się podoba/nie podoba. Dziecko, które biega w zabłoconych butach po siedzeniu w pustym przedziale kolejowym nie zaniedbuje uczestników relacji, ale niszczy dobro wspólne i wyrządza krzywdę przyszłym anonimowym pasażerom, będącym poza relacją.

Agnieszka Stein pisze:
„Stawianie granic poprzez pokazywanie dziecku własnych potrzeb i reakcji jest bardziej pomocne niż konstruowanie wokół dziecka abstrakcyjnych reguł, zasad i zakazów.” (s.113)
Można się sprzeczać o to, czy skuteczniejsze jest „Nie wolno odkręcać kurka od gazu” czy „Nie lubię, jak odkręcasz kurek od gazu”. Ale zarówno w tej sytuacji, jak i gdy dziecko tłucze kolegę łopatką po głowie, informacja „nie podoba mi się to” jest nieadekwatna do sytuacji. Zakaz dotykania kontaktu elektrycznego czy gryzienia siostry nie opiera się na moim subiektywnym odczuciu dyskomfortu, ale na rozeznaniu tego działania jako złego.

Okiem mamy:
Od jakiegoś czasu śledziłam teksty Agnieszki Stein publikowane na portalach dzikiedzieci.pl i dziecisawazne.pl. Ceniłam ją za promowanie szacunku wobec dziecka i jego potrzeb. Po Dziecko z bliska sięgnęłam więc z ciekawością, przekonana, że znajdę tu taką koncepcję relacji z dzieckiem, która jest mi bliska. Jednak już po kilkudziesięciu stronach książki miałam mętlik w głowie, a po jej przeczytaniu stwierdziłam, że poglądy Agnieszki Stein nie są moimi. Mimo wielu cennych inspiracji obraz człowieka zdolnego bez niczyjej pomocy rozwinąć się fizycznie, emocjonalnie, moralnie jest zbyt ryzykowny, żebym miała go wypróbować na własnym dziecku.