Księga Rodzicielstwa Bliskości. Przewodnik po opiece i pielęgnacji dziecka od chwili narodzin
przeł. M. Szewczyk, G. Chamielec
Warszawa: mamania, 2013
Fragmenty książki można znaleźć tutaj:
dziecisawazne.pl/mity-na-temat-rodzicielstwa-bliskosci-cz-1/
dziecisawazne.pl/mity-na-temat-rodzicielstwa-bliskosci-cz-2/
Rodzicielstwo bliskości wyrosło z doświadczenia amerykańskiego małżeństwa Marthy i Williama Searsów. William jest lekarzem pediatrą, ale na odkrycie sposobów budowania więzi z dzieckiem pozwoliły mu nie tyle medyczne studia, co własne dzieci. A trzeba przyznać, że rodzicielskie doświadczenie Searsów jest imponujące. Mają ósemkę potomstwa - w tym syna z zespołem Downa i córkę, która została adoptowana. Czwarte dziecko nauczyło ich, że istnieją niemowlęta, które nie zasypiają same w łóżeczku, nie jedzą o regularnych porach i akceptują jedynie bycie na rękach albo przy piersi mamy. Paradoksalnie - te "trudne" dzieci uświadamiają, jakie są prawdziwe potrzeby wszystkich niemowląt.
Martha i William Searsowie |
Searsowie proponują siedem filarów, które pozwolą zbudować trwałą i dobrą więź z dzieckiem.
- Bliskość od porodu.
Dobry początek budowania więzi to naturalny poród, wczesny kontakt skóra do skóry połączony z karmieniem piersią, rooming-in. Szczególna bliskość powinna trwać także po wyjściu mamy z maleństwem ze szpitala do domu: "z biologicznego punktu widzenia, właściwym początkiem dla obojga jest nieustanne przebywanie razem przez pierwsze sześć tygodni po porodzie". (s. 13) - Karmienie piersią.
"Udane karmienie wymaga, by matka odpowiadała na sygnały wysyłane przez dziecko, co jest pierwszym krokiem na drodze do poznania go i do budowania opartej na zaufaniu relacji. Hormony macierzyństwa, prolaktyna i oksytocyna, dają słuchającej intuicji matce pozytywne wzmocnienie, pomagają bowiem czuć się spokojniejszą i bardziej zrelaksowaną w kontaktach z dzieckiem." (s. 13) - Noszenie dziecka.
Noszenie w chuście uspokaja dzieci i uczy je w bezpieczny sposób o otaczającym świecie. Przede wszystkim jednak jest praktycznym sposobem na trzymaniu niemowlaka w najwłaściwszym dla niego miejscu, czyli w ramionach rodzica. - Reagowanie na płacz.Płacz jest narzędziem komunikacji, a nie manipulacji. Służy zwróceniu uwagi, że coś się dzieje. Zatem właściwą reakcją jest znalezienie jego przyczyny, a nie zostawienie dziecka, żeby się wypłakało.
- Spanie przy dziecku.Dziecko ma potrzebę bliskości nie tylko w dzień, ale i w nocy. Najwygodniejszym sposobem zaspokojenia jej stało się dla wielu rodziców zaproszenie dziecka do łóżka.
- Unikanie trenerów dzieci.Kto nie zna porad typu: "10 sposobów, aby twoje dziecko przespało noc"? Searsowie mają świadomość, że dla wielu ludzi RB (rodzicielstwo bliskości) jest tak inne od tego, co znają z doświadczenia, że zupełnie nieakceptowalne. Dlatego lepiej nie słuchać złotych rad, ale zaufać biologii, własnej wrażliwości i zdrowemu rozsądkowi.
- Równowaga i granice.RB nie jest dla heroicznych męczenników. Żeby zadbać o dziecko, trzeba najpierw zadbać o siebie. Jaka jest rada na ciężkie chwile? "Jeśli czegoś nie cierpisz, zmień to" (s. 130).
Okiem mamy 1:
W języku polskim wreszcie ukazała się jedna z najważniejszych książek dla rodziców - biblia nurtu attachment parenting. Lektura obowiązkowa dla wszystkich zainteresowanych budowaniem relacji z dzieckiem od urodzenia.
Zaczęłam od tych pochwalnych tonów, bo właściwie chcę napisać, że książka mnie rozczarowała. Spodziewałam się po niej czegoś więcej. Dostałam do ręki kolejny podręcznik opieki nad niemowlęciem - oparty o pewne zasady, które wydają się sensowne i które sama stosuję. Wydają się jednak one równie arbitralne co reguły karnego jeżyka czy kontrolowanego wypłakiwania. Zraziło mnie mnóstwo ramek z nagłówkami: "nauka dowodzi", "wskazówka rodzicielstwa bliskości" czy "rada rodzicielstwa bliskości". Zachwyt nad teorią sympatycznej pary Searsów uniemożliwiły mi:
- techniczne podejście - rozłożenie każdego problemu na łopatki za pomocą jedenastu punktów albo piętnastu wskazówek,
- amerykański entuzjazm, dowodzący, że dzieci wychowane w nurcie RB są mądrzejsze, zdrowsze i szczęśliwsze,
- dominujący gramatyczny tryb rozkazujący ("poproś o pomoc", "jedz często", "unikaj izolacji" itp.).
Okiem mamy 2:
Kiedy zaczęłam pisać ten post, od doświadczenia bycia mamą noworodka dzieliło mnie dwa i pół roku. W międzyczasie (tak, tak, trudno czasami się zmobilizować do regularnego pisania bloga) urodziła się moja córeczka i nagle książka Searsów zaczęła mi się szalenie podobać. Naoczny dowód na to, jak macierzyństwo zmienia perspektywę.
Trudno mi dzisiaj wyobrazić sobie relację z moimi dziećmi inną niż proponuje RB. Z jednej strony jest to rodzicielstwo skupione na dziecku - pozwalające odkrywać ogromne bogactwo tej małej osóbki, poznawać jej potrzeby, rytm dnia, rozwój organizmu. Z drugiej strony - RB daje mi dużą wolność: chodzę z córką na wykłady, zabieram ją na chór, razem gotujemy, pieczemy, tłumaczymy teksty, piszemy bloga itp. Nie mówiąc już o ogromnej wygodzie dla młodej mamy dwóch maluchów, która się wysypia, bawi ze starszakiem i zabiera dzieci na wycieczki.