Carl Honoré
Pod
presją. Dajmy dzieciom święty spokój!
przeł. Wojciech Mitura
Warszawa: Drzewo Babel, 2011
„Okay, przesunę balet o godzinę wcześniej, gimnastykę przełożę na inny termin i odwołam lekcję fortepianu… A ty przenieś swoje skrzypce na czwartek i daruj sobie trening piłki ręcznej… To nam daje czas na zabawę od 3:15 do 3:45 w środę szesnastego.”
Ciężko jest być dzieckiem. Współcześnie dzieciństwu poświęca
się niespotykaną wcześniej uwagę, a dziecko traktowane jest jako skarb, który
trzeba chronić, a zarazem jako projekt, który trzeba rozwijać. Tym cenniejszy,
że jego wartość szacowana jest na 300 tys. dolarów, które trzeba wydać, aby
zapewnić potomstwu jedzenie, mieszkanie, ubranie, transport, opiekę zdrowotną,
dzienną itp.
Komputer w kołysce
Już od narodzin, a nawet wcześniej, maluch jest poddawany
różnorodnej stymulacji, mającej zwiększyć sprawność jego mózgu. Służą temu
poradniki w rodzaju Cudowne niemowlęta
czy Geniusz w kołysce, płyty z muzyką
Mozarta, przyczepione do wózka elektroniczne zabawki emitujące dźwięki i
światło. Zwykłego misia zastąpił iTeddy, który tym się różni od tradycyjnego
pluszaka, że jego brzuszek wypełniają głośniki i kolorowy ekran 1,8’, a dzięki
możliwości podłączenia do komputera i ściągnięcia multimediów „zabawa jest
jeszcze bardziej ekscytująca”.
Korepetycje dla przedszkolaków
Jeszcze dziecko nie zdąży wyrosnąć ze swoich (edukacyjnych!)
zabawek, a już nauka przybiera bardziej zinstytucjonalizowane formy. W doskonaleniu
pisania, czytania i liczenia pomogą korepetycje dla przedszkolaków i nie tylko,
gdyż tokijskie szkoły korepetycyjne przyjmują już dwulatków. Obniżył się wiek,
w którym nauka staje się obowiązkiem, z drugiej strony wymagania stawiane
uczniom znacznie wzrosły. Szkoły walczą o najlepsze miejsce w rankingach,
rodzice walczą o najlepszą przyszłość dla swoich dzieci. Skutki to ukierunkowanie
nauki na wyniki testów, kosztem zajęć ogólnorozwojowych, i nawał prac domowych
zadawanych nawet na wakacje i nawet pięciolatkom.
Napięty rozkład dnia
Jeśli jednak szkoła nie wypełni dziecku całego czasu, zrobią
to rodzice przy pomocy zajęć tzw. pozalekcyjnych. To przez ich nadmiar na
Zachodzie „dziesięciolatki są tak zajęte, że chodzą z palmtopami, żeby się nie
pogubić w terminach. Powszechnym zjawiskiem jest obiad lub odrabianie lekcji w
samochodzie na pływalnię lub jazdę konną. Jedna z miejscowych matek co wieczór wysyła
do męża i dwóch synów e-mail z uaktualnieniem programu następnego dania. Inna
przyczepiła kartki z rozkładem dnia do drzwi frontowych i daszka
przeciwsłonecznego nad przednią szybą rodzinnego transportera”.
"Na miejsca, gotowi, relaks!"
To tylko niektóre z tematów, które budzą obawy Carla Honoré.
W swojej książce pisze też o konsekwencjach oglądania telewizji, braku
dyscypliny i wpływie wszechobecnej reklamy. Nie ogranicza się jednak do gorzkich spostrzeżeń, ale śledzi
również inicjatywy z całego świata, które mają przywrócić dzieciom dzieciństwo.
Przedszkola na wolnym powietrzu, w których dzieci biegają cały dzień po dworze
niezależnie od pogody, pomysły na proste zabawki rodem o podwórkowym rodowodzie
(np. frog in the hole, którą zainspirowało dwóch nudzących się chłopców), miasto,
które organizuje dzień bez dodatkowych zajęć, szkoły korzystające z
alternatywnych koncepcji edukacyjnych, a przede wszystkim zdrowy rozsądek
rodziców – to wszystko każe mieć nadzieję, że dzieci nie stracą swojego
dzieciństwa.
Okiem mamy:
Książkę Carla Honoré szybko się czyta. Autor barwnym
językiem opisuje swoje podróże po Chinach, Finlandii, Włoszech i innych
częściach świata w poszukiwaniu ciekawych rozwiązań edukacyjnych. Przytacza
dziesiątki historii prawdziwych rodzin, które w ten czy inny sposób musiały się
zmierzyć z różnymi pedagogicznymi zagrożeniami. Wplata w to ciekawostki
historyczne i statystyki. I pisze lekkim, wciągającym dziennikarskim
stylem.
Brakuje jednak analizy przedstawionych zjawisk i ich
przyczyn. Honoré poprzestaje na barwnym opisie i choć próbuje odpowiedzieć na
pytanie, dlaczego tak się dzieje, to nie rozwija swoich tez i nie wychodzi poza
konwencję pisania lekko, łatwo i przyjemnie.
Oczywiście, ta książka opisuje jakiś ułamek naszego świata.
Większość dzieci na naszej planecie nie ma raczej dylematu, czy zrezygnować z warsztatów
„Młody naukowiec”, żeby zdążyć na lekcje francuskiego. Pod presją odbiega też od polskich realiów, chociaż warto
zastanowić się, czy przypadkiem nie wszystko przed nami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz